niedziela, 17 sierpnia 2014

Ostatnie dni...15-16 sierpnia



15 sierpnia - Ostatni dzień w Kamieńcu Podolskim

Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, znane też jako Matki Boskiej Zielnej, to jedno z ważniejszych świąt maryjnych w Polsce. Jest też ono obchodzone na Ukrainie. Po śniadanku mieliśmy okazję zobaczyć wiele barwnych wianków i wstążek na głowach dzieci oraz kolorowych bukiecików przyniesionych przez wiernych na Mszę św.


Na zajęcia dzieci tłumnie przybyły by wysłuchać ostatniej katechezy i pożegnać się z animatorami. Dziękując wręczyły własnoręcznie zrobione laurki i kartki. Ochoczo uczestnicząc w zajęciach i odpowiadając na pytania dotyczące wcześniej poznanych postaci biblijnych, dostały prezenciki w postaci zeszytów, długopisów i cukierków, a co aktywniejsze plastelinę i kredki. Po podzieleniu na dwie grupy  rozpoczęły się wyścigi rzędów. Najtrudniejszy był jednak moment rozstania. 










 


Po obfitym posiłku otrzymaliśmy upominki od księży: płytę z piosenkami parafialnej grupy, książeczkę o świętych i kubek w którym kawa jest najlepsza. Pakowaliśmy się z żalem na myśl o opuszczeniu tak pięknego miejsca. Ostatnie spojrzenie na Kamieniec i ruszyliśmy w drogę.  Po drodze odwiedziliśmy sklep budowlany w którym można było też znaleźć tradycyjne stroje. Wśród ciekawych artykułów znajdował się też gigantyczny wachlarz i zeszyty ciekawego formatu.
Trasa do Lwowa była przyjemna, choć nieraz wysoko podskoczyliśmy. Na miejscu powitały nas bezhabitowe siostry sercanki. Po odłożeniu bagaży mogliśmy ruszyć na miasto, by zjeść coś pożywnego. Wybór padł na pizzę w miejscowej restauracji. Najedzeni skończyliśmy dzień w mięciutkich łóżkach u sióstr.

 


16 sierpnia – Powrót do domu

Ostatni dzień rozpoczęliśmy Mszą świętą o godzinie 8.00 w kaplicy u sióstr we Lwowie, którą odprawił dla nas ks. Dawid. 


Następnie spakowaliśmy się, pożegnaliśmy i ruszyliśmy w kierunku granicy. Początkowo mieliśmy w planach zwiedzanie Lwowa, ale niestety zaskoczył nas deszcz. Kolejną przeszkodą w podróży była dość długa kolejka na przejściu granicznym, która spowodowała, że musieliśmy czekać ok. trzech godzin. We Warszawie byliśmy ok. godziny 19.00. Poszliśmy na obiadokolację, a potem w stronę Sanktuarium pw. Św. Andrzeja Boboli, gdzie znajdują się relikwie patrona naszej parafii. Kościół był ogromny i piękny.



Po modlitwie przy relikwiach św. Andrzeja Boboli udaliśmy się w drogę powrotną do Poznania. Około północy byliśmy na miejscu. Bóg zapłać tym co wspierali nas modlitwą.Wyjazd na Ukrainę był udany i wbrew pozorom bezpieczny. Każdy z nas w pewien sposób pogłębił swoją wiarę i mamy nadzieję, że przekazaliśmy jej trochę tym dzieciom. Bardzo jesteśmy zadowoleni z niego. Szkoda tylko, że czas tak szybko zleciał…

Marta, Jacek

czwartek, 14 sierpnia 2014

Blog z Panem Jezusem - 14 sierpnia

Zrobiło się już późno, mocno upalny dzień szybko przeminął i zaczął się czas pakowania, sprzątania przed jutrzejszym wyjazdem do domu. Tak, choć boleśnie będzie rozstawać się z tym miejscem, to czas naszej służby dzieciom i parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa nieubłaganie się kończy. Czas wracać do domu i tam przekazać to co doświadczyło się podczas tego niesamowitego pięknego czasu, który zapewne zapadnie na długi czas w naszych sercach, ale i w sercach tych wszystkich dzieci, którym dane nam było posługiwać w trakcie półkolonii.



Dlaczego dzisiejszy post ma taki tytuł? Bo piszę go w kaplicy o drugiej nad ranem, cały czas zerkając na ukrytego w Najświętszym Sakramencie Pana Jezusa. Bez wiary w Chrystusa, autentycznej i całkowitej nie było by dawania świadectwa, nie było by przekazywania wiary. Tylko poprzez bezgraniczne zaufanie Panu nasze życie ma sens, a kroczenie po ścieżkach wytyczonych przez Boga staje się łatwiejsze. Trzeba pozwolić się Panu Bogu prowadzić, słuchać Jego wskazań i autentycznie zawierzyć, że wszystko co dzieje się w naszym życiu z Jego woli ma sens, którego często nie widać, to jednak każda ofiara poniesiona w imię Boże przynosi przepiękne owoce.

Nasze doświadczenie ma cztery podstawowe wymiary, które składają się na jedną wielką całość, a pozbawienie choć jednego z nich sprawia, że doświadczenie misji (wolontariat misyjny) traci swój autentyzm. 
Chrystologiczny, eklezjalny, apostolski i personalny. Na pierwszym miejscu zawsze powinno być oddanie chwały Chrystusowi, uwielbienie Go w sposób całkowity. Nie praca jest najważniejsza, lecz uwielbienie Chrystusa Zbawiciela poprzez nią. 
Doświadczenie misyjne jest "w Kościele", dajemy siebie Chrystusowi, lecz także Kościołowi lokalnemu jak i powszechnemu. Działamy w Kościele dla Jego rozwoju i dobra. Wspierając Go modlitwą i pracą, dokładamy swoją cegiełkę.
Celem tego doświadczenia misyjnego jest prowadzenie półkolonii dla dzieci, poprzez naszą pracę chcemy dać cząstkę siebie drugiemu człowiekowi, wzbudzić uśmiech na ich twarzy.



Dając wiele z siebie, jeszcze więcej się otrzymuje. Bóg nie zapomina o dobru, które się przekazało, ono wraca do nas jeszcze bardziej pomnożone. Czas doświadczenia misyjnego jest czasem, kiedy dane jest szczególne spotkanie z Panem, z Jego Miłością, która jest nie przebrana. Ale to także czas kształtowania własnej drogi życiowej, zastanowienia się nad swoim powołaniem, pracy nad sobą i swoim charakterem. Bardzo często jest to zaparcie samego siebie, wzięcie na swe barki krzyża i pójście za Zbawicielem. 
Praca czasami jest ponad siły, zmęczenie daje się we znaki, ale "wszystko mogę w tym, który mnie umacnia". Jeśli sobie się uzmysłowi, że doświadczenie misyjne to nie tylko praca, lecz coś zdecydowanie więcej, to wszystko staje się łatwiejsze.


Zaraz po śniadaniu nasze dzisiejsze zajęcia z dziećmi rozpoczęliśmy od kolejnej katechezy na temat starotestamentalnych postaci. Dzisiejszą postacią był prorok Daniel. Rozpoczęliśmy od zobrazowania dzieciom czym jest zaufanie Panu Bogu. To jakby dać sobie zawiązać oczy i dać się Mu prowadzić, najpierw za rękę jak Ojciec prowadzi swoje dziecko, a następnie poprzez słuchanie Jego wskazań. 



Daniel zaufał bezgranicznie Panu Bogu i Pan go ocalił, gdy został wtrącony do jaskini lwów na śmierć. Tak samo my powinniśmy ufać Naszemu Ojcu, że nas ocali od naszych nieprzyjaciół i ręki tych, którzy nas nienawidzą. 
Po skończonej katechezie pojechaliśmy się popluskać nad Dniestr. Przez kilka godzin razem z dziećmi pływaliśmy, bawiliśmy się we wodzie. 



Zaraz po powrocie i obiedzie poszliśmy na Mszę świętą z lokalną wspólnotą parafialną, aby spotkać się z Jezusem Chrystusem. 

To nasza ostatnia noc w Kamieńcu Podolskim, w podziękowaniu Ojcu Jerzemu Tchr i Ojcu Tomaszowi COr przygotowaliśmy z Ks. Dawidem pyszną kolację. 

Kasia


PS. więcej zdjęć wkrótce


Szlakiem rumuńskich monastyrów

W środę wstaliśmy o 5:45. Powodem tak wczesnej pobudki była planowana od wielu dni wycieczka do Rumunii. Uszykowaliśmy śniadanie i po posiłku ruszyliśmy w drogę. Granicę ukraińsko-rumuńską przekroczyliśmy bez żadnych problemów. Mieliśmy okazję zwiedzić średniowieczne monastyry, które są wpisane na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Wywarły one na nas duże wrażenie. Po drodze do Czerniowiec- czyli małego Wiednia zatrzymaliśmy się także w nowocześniejszym monastyrze. Został on zbudowany z rozmachem. Carskie Wrota, kopuły  oraz ramy obrazów ociekały złotem. W Czerniowcach udaliśmy się na Mszę Świętą , która odbyła się w małej bazylice. Wszyscy byliśmy zaangażowani w jej przebieg, ponieważ była ona odprawiona specjalnie dla nas. Podjechaliśmy pod miejscowy  Uniwersytet, który także znajduje się na liście UNESCO. Przechadzaliśmy się ulicami tego urokliwego miasta. Zwieńczeniem naszej wycieczki była pizza w jednej z lokalnych restauracji. Do Kamieńca Podolskiego wróciliśmy padnięci ale bardzo zadowoleni. Podczas podróży samochodem odmówiliśmy cztery różańce w intencji pokoju na Ukrainie.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Od Rut do Biskupa Leona Dubrawskiego- 12 sierpnia

Od Rut do Biskupa Leona Dubrawskiego- 12 sierpnia

Dzisiejszy dzień rozpoczęła katecheza o Rut. Dzięki Marcie dzieci mogły bliżej poznać tę bohaterkę Starego Testamentu. 

po małym biblijnym wstępie i kreskówce przyszedł czas na krzyżówki
krzyżówki były nie lada wyzwaniem

po trudach katechezy udaliśmy się do parku linowego (atrakcionnyj park), część z nas skorzystała z chodzenia po drzewach, reszta miała możliwość podziwiania łabędzi
niektórzy wolontariusze- w tym Kasia- zdecydowali się towarzyszyć podoopiecznym
chodzenie po linach czasami wyglądało dramatycznie;)


dla tych co zrezygnowali z parku linowego, przyszedł czas na mały relaks i korzystanie z innych atrakcji;)
po skorzystaniu z atrakcji wesołego miasteczka, przyszedł czas na słodkie bułeczki i soczek wyrabiany z ukraińskiego koncentratu. 
Kasia za namową ojca Jurka zdecydowała się wyzwanie- stanąć w kuli na 20 sekund. Hmmm- prawie jej się udało;)
Ojciec Jurek postanowił skorzystać z "paintballa"- choć wygląda to groźnie to jednak pociski były całkowicie bezpieczne- wykonane z gąbki
na wieczór zostaliśmy zaproszeni na lody do Biskupa Kamieniecko-Podolskiego Leona Dubrawskiego. Atmosfera była przednia, Ksiądz Biskup podjął nas lodami przyrządzonymi według własnej receptury- "takie lody są tylko w Kamieńcu"-mówił. W pełni się z tym zgadzamy;)
Kasia w imieniu Akademickiego Koła Misjologicznego wręczyła Księdzu Biskupowi Leonowi książkę upamiętniającą pierwszy wolontariat AKM. na Górze Oliwnej
pamiątkowe zdjęcie z Biskupem Leonem
po spotkaniu u biskupa wróciliśmy na kolację, czekały na nas (od lewej) pączki, wędliny i ukraińskie leczo z kartoszką
po kolacji Ojciec Jurek zaprosił nas na kwas chlebowy. Ciekawostką było to, że pani ekspedientka po skasowaniu należności podeszła do szafki na korytarzu i nalała do kubeczków. Kwas jest wymarzonym sposobem gaszenia pragnienia, jest inny niż spotykany w Polsce. No i jest bez alkoholu cp szczególnie jest ważne w sierpniu- miesiącu trzeźwości.

ks. Dawid

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Smotrycz i lokalne łakocie



Dzień rozpoczęliśmy mszą świętą odprawioną całkowicie w języku polskim, którą  poprowadził dla nas ojciec Dawid. Każdy z nas w pewnym stopniu był zaangażowany w jej przebieg.


Dzisiejszą katechezę przeprowadziłam ja. Dotyczyła ona Dawida i Goliata. Dzieci dostały różne zadania, z którymi dobrze sobie poradziły. Najwięcej emocji wzbudziły odegrane przez nich scenki.





król Dawid
  Było bardzo gorąco, dlatego w drugiej części zajęć wybraliśmy się wraz z podopiecznymi nad rzekę Smotrycz. Byliśmy zmęczeni długą drogą i słońcem, więc od razu po przybyciu na miejsce wskoczyliśmy do wody . Po kąpieli rozpaliliśmy ognisko i rozpoczęło się pieczenie kiełbasek oraz chleba. Wszystkim smakowało i po nabraniu nowych sił powróciliśmy prosto na Koronkę.



Po obiadku wybraliśmy się na zakupy do pobliskiego supermarketu. Zaopatrzyliśmy się w tony łakoci, którymi umilaliśmy sobie całe popołudnie. 


Ukraińskie lody
 Wieczorem udało nam się obejrzeć film pt. „Droga życia”. Opowiada on o podróży pewnego mężczyzny do  Santiago de Compostela. Seans wszystkim bardzo się spodobał, dał do myślenia i zachęcił, aby w przyszłości odbyć pielgrzymkę do tego miejsca.  
Podczas kolacji kontynuowaliśmy temat Camino. Ojciec Tomasz i ojciec Dawid podzielili się z nami swoimi ciekawymi doświadczeniami z tej drogi. 



Madzia

niedziela, 10 sierpnia 2014

Regenaracja sił - 10 sierpnia

Niedziela, jak przystało, była dla nas dniem wolnym od zajęć z dziećmi. Część z nas uczestniczyła we mszy o godzinie 8 rano. Większość jednak postanowiła pospać dłużej i udała się na popołudniową mszę świętą.

Po śniadaniu wybraliśmy się na dalsze zwiedzanie Kamieńca Podolskiego.

Jako pierwszą odwiedziliśmy Cerkiew Św. Aleksandra Newskiego - katedrę Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Byliśmy pod wrażeniem panującego tam przepychu. Miejsce to było przepełnione kolorowymi freskami i złotem. Wyróżnia się od innych cerkwi znaczną wielkością oraz stylem neobizantyjskim. Niestety nie mogliśmy sfotografować wnętrza.


Następnie pojechaliśmy zobaczyć kościół ormiański, gdzie ojciec Mikołaj ze zgromadzenia ojców bazylianów, krótko opowiedział nam historię tej świątyni.




Kolejnym punktem naszej wycieczki był kościół dominikański p.w. Św. Mikołaja prowadzony obecnie przez ojców Pauliniów, będący w trakcie remontu.






Później zajrzeliśmy do kościóła greko-katolickiego, dawnego kościoła ojców Trynitarzy, w którym akurat odbywała się służba Boża (msza).



Następnie udaliśmy się do twierdzy kamienieckiej, gdzie mijaliśmy liczne sesje ślubne.








Na koniec chcieliśmy dotrzeć do drewnianej cerkwi, w której brał ślub syn Chmielnickiego. Z nie małym strachem, pokonaliśmy dwa chyboczące się mosty.








Dzisiejszy dzień spędziliśmy aktywnie, ale jednocześnie udało nam się zebrać siły na kolejny tydzień wyzwań. 



POZDRAWIAMY SERDECZNIE NASZĄ UKOCHANĄ JUNIKOWSKĄ PARAFIĘ, WSZYSTKICH, KTÓRZY PAMIĘTAJĄ O NAS W MODLITWIE ORAZ ŚLEDZĄCYCH NASZEGO BLOGA!



Marysia W.