poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Początek przygody - integracja - 4 sierpnia

 Drugi dzień rozpoczęliśmy od przebudzenia. Wszyscy wstaliśmy ok godziny 8.00. Następnie udaliśmy się na pyszne śniadanie. Przed nim  pomodliliśmy się z miejscowymi ojcami, Jurkiem i Tomkiem. Potem proboszcz oprowadzał nas po ogromnej plebani, a także po kościele, który jest w trakcie remontu. Przy budowie pracują Polacy, którzy mieszkają na Ukrainie.


 Parafia jest bardzo prężna, bo działają w niej ponad 40 grup duszpasterskich.

Około godziny 10.00 rozpoczęliśmy przygotowania do zabawy z dziećmi m.in. wyjęliśmy kredki, pisaki, kartki itp. przywiezione przez ojca Jurka z Poznania. Przyszły dzieci i młodzież ukraińska, która była bardzo zadowolona i podekscytowana.














Rozpoczęliśmy modlitwą, a później każdy z nas się przedstawił i od tego zaczęliśmy nasz podbój. Podzieliliśmy się na dwie grupy: Jacek wraz z księdzem Dawidem poszli grać z chłopakami w piłkę natomiast dziewczyny bawiły się z dziatwą. Pogoda była piękna, ale panował upał. Około godziny 14.00 każdy z nas otrzymał bułeczkę maślaną z marmoladą. Z "czeredą" rysowaliśmy, wycinaliśmy i graliśmy m.in. w szachy, warcaby, klasy, tenisa stołowego oraz w piłkarzyki. Choć nie mogliśmy się zbytnio dogadać, było fajnie i śmiesznie. Zakończeniem naszego spotkania była ukraińska koronka, która zaczęła się o godzinie 15.00.



Posprzątaliśmy miejsce uciechy później poszliśmy na obiad.

Jedliśmy grzyby, cukinie w sosie i ziemniaki a na koniec rozpływający się w ustach kompot a także kwas chlebowy.


Po posiłku mięliśmy czas wolny do godziny 18.00, część z nas poszła na drzemkę, a część na bilard. Następnie udaliśmy się na Mszę świętą z lokalną wspólnotą parafialną. Msza święta była po polsku, ale czytania oraz homilia były po ukraińsku.



O godzinie 19.00 wyruszyliśmy nad rzekę Dniestr. Kiedy przyjechaliśmy i dotarliśmy na plażę, byliśmy pod wrażeniem, krajobraz był niesamowity, klify niczym tropikalna wyspa.






Od razu wskoczyliśmy do wody, która była "zupą" ale dało się schłodzić - całe szczęście! Pływało się z wielką chęcią i długo nie wychodziliśmy z wody. Zakończyliśmy kąpiel i pojechaliśmy z powrotem do plebani. Potem ok godziny 22.00 zjedliśmy kolację na której była mięciutka i chrupiąca domowa pizza. 

Jacek

1 komentarz: